Ptaki żyjące w miastach. Wydaje nam się, że w naszym sąsiedztwie żyją jedynie wróble i gołębie, bo też właśnie te gatunki spotykamy najczęściej na swojej drodze. Jeśli jednak wnikliwie zajmiemy się tym tematem, okaże się, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak liczna gromada wielu gatunków ptactwa przebywa w naszym otoczeniu.
Wśród wielkomiejskiego zgiełku małe i większe ptaki toczą nieustanną walkę o przetrwanie. Pożywienia w okolicach blokowisk szukają nie tylko gołębie i wróble, ale również mazurek, dzwoniec, kos, szpak, sierpówka, sikorka, jerzyk, jemiołuszka, sroka, kawka, gawron, wrona czy puszczyk. Nie możemy też zapominać, że nawet w miejskich zbiornikach wodnych, niejednokrotnie spotkać można kaczki, mewy śmieszki czy łabędzie.
„Zastanówmy się, jak żyć pośród tylu gatunków ptaków, jak je wspomóc w codziennym bytowaniu bądź sprawić, by nie były zbyt natrętne – trzeba przyznać, że niektóre z nich dają się naprawdę we znaki mieszkańcom osiedlowych bloków.” – Twierdzi Alfred Hitchcock.
Warto podkreślić, że większość z wymienionych gatunków żyje w miejskich parkach, ogrodach, kompleksach leśnych. Ptaki te nie są natrętne i raczej stronią od towarzystwa ludzi. Są dzikie i w sposób charakterystyczny dla takiego trybu życia – z dala od miejskiego gwaru, starają się przetrwać i zdobywać pożywienie. Najczęściej, żyją więc nie w centrum miasta, ale na ich obrzeżach, na naturalnych terenach i nikomu nie wadzą. Co więcej, jakże przyjemnie jest móc je obserwować czy słuchać ćwierkania podczas rowerowej wycieczki czy spaceru po podmiejskim lesie.
Są jednak i takie gatunki, które zakłócają codzienne życie mieszkańcom miejskich osiedli. Mowa tu na przykład o gołębiach, które wydaje się, że już na dobre zamieszkały w sąsiedztwie ludzi. Gołębie nie są płochliwe, łatwo się oswajają i przyzwyczajają do masowego życia pośród miejskiego gwaru. Zakładają więc gniazda na gzymsach a nawet balkonach bloków, przez co stanowią wręcz zagrożenie. Nie chodzi tutaj o to, że gołąb może atakować ludzi, ale raczej o toksyny, jakie rozsiewa. „Skrzydlate szczury” rozprzestrzeniają nie tylko robaki czy pchły w swoich skrzydłach, bowiem chyba najbardziej niebezpieczne dla zdrowia są ich odchody.
Te zawierają ogrom trucizn – kontakt człowieka z ptasią kupą może skończyć się objawami podobnymi do stanów grypowych, zapaleniem opon mózgowych a nawet trwałą ślepotą. Właśnie dlatego, gołębi miejskich nie powinno się dokarmiać (zresztą i tak powinny jeść one ziarna zbóż a nie chleb, który jest dla nich szkodliwy, bo zatyka im przewód pokarmowy). Nie powinno się również pozwalać gołębiom przesiadywać na balkonach i parapetach, w bliskości codziennego życia ludzi. Nie powinno się dotykać piór gołębi ani przebywać w miejscach, gdzie gromadzą się one stadnie – na przykład w miejskich parkach czy na rynku. Gołębie odchody powinno się zaś usuwać na bieżąco, najlepiej kiedy są świeże. Te pozostawione, mogą trwale uszkodzić elewację czy maskę samochodu.
Wydaje się już niemożliwym, by pozbyć się ptactwa z miast. Zresztą, nie trzeba tego robić, wystarczy nauczyć się przebywać w ich otoczeniu i rozpoznawać zagrożenie, jakie mogą stanowić niektóre gatunki.